Tak się tu ostatnio bezmięsnie zrobiło, że dziś postanowiłyśmy powrócić w te rejony. A jak już wrócić, to z przytupem, prawda? A cóż może być większym przytupem niż przepyszne tteok galbi (떡갈비) czyli koreańskie pulpeciki wołowe przygotowywane z mięsa z żeberek… Wszyscy fani bulgogi i tej jednej z wielu przepysznych stron kuchni koreańskiej powinni być nimi zachwyceni!
Nasza dzisiejsza potrawa jest chlubnym przykładem koreańskiej kuchni dworskiej. Brzmi luksusowo, prawda? Taki też był ten odłam w koreańskiej historii gotowania. Powszechnie znany jest on jaki gungjung eumsik (궁중음식) i obowiązywał w królewskich pałacach w czasach panowania dynastii Joseon. W praktyce rozwijał się on przez ponad pięć wieków! Jak możecie się więc domyślać, jego historia oraz różnorodność jest naprawdę niesamowita. Podobnie zresztą jak waga jaką przywiązywano do samego jedzenia na dworach. Tysiące osób było zatrudnianych, aby zajmować się zarówno gotowaniem, jak i samym pozyskiwaniem wybranych składników takich jak na przykład wysoce ważny w kuchni koreańskiej ryż. Powstawały osobne stanowiska dla osób przygotowujących od podstaw takie składniki jak tofu czy ciasteczka ryżowe. Wyobrażacie sobie zajmowanie się całe życie przygotowywaniem tofu i wyłącznie tofu? Można by długo pisać na ten temat, wróćmy może jednak do samego sedna dzisiejszego wpisu, bo jak zwykle rozpisałyśmy się troszkę za bardzo na tematy poboczne ;)
Tteok oznacza w języku koreańskim ciasteczka – zwykle ryżowe. Galbi to żeberka. Nazwę więc można zupełnie swobodnie przetłumaczyć jako ciasteczka żeberkowe :) Ta „ciasteczkowa” część nazwy zakradła się do tej potrawy ze względu na podobieństwo w przygotowaniu i formowaniu pulpecików do przygotowywania i formowania ciasteczek ryżowych. Przed rokiem 1960 potrawa ta nosiła nazwę no galbi co oznaczało żeberka dla starszych. Ich miękkość pozwalała bowiem cieszyć się smakiem mięsa z żeberek nawet osobom, które ze względu na stan uzębienia (lub jego częściowy brak) nie były już w stanie wgryzać się w tego typu potrawy.
Innym powodem powstania tej potrawy i jak sądzimy zdecydowanie ważniejszym był fakt, iż niezbyt elegancko wyglądał władca obgryzający ze smakiem marynowane żeberka. Kucharze królewscy wymyślili więc właśnie tteok galbi aby problem ten w prosty sposób rozwiązać. Nieważne jednak czy powstanie zawdzięczamy eleganckim władcom czy też bezzębnym staruszkom… Najważniejsze, że do dziś możemy się cieszyć tym wyjątkowym smakiem.
Tradycyjnie mięso w tej potrawie pochodzi z żeberek. Odkrawane jest od kości i dokładnie siekane, a następnie marynowane w specjalnym sosie. Jeśli chcecie, możecie użyć również po prostu mielonego mięsa wołowego choć proponujemy sprawdzić zarówno jeden jak i drugi sposób. Pysznego jedzenia przecież nigdy dosyć :D
SKŁADNIKI
500 g mielonego mięsa wołowego lub 500 g mięsa z żeberek wołowych
1/2 kubka orzechów włoskich
1/3 kubka orzeszków piniowych
1 gruszka, obrana i pozbawiona części nasiennej
1/4 cebuli, posiekanej
4 ząbki czosnku
3 łyżki sosu sojowego
1 i 1//2 łyżki miodu
1 i 1/2 łyżki mirinu
1 łyżka oleju sezamowego
1/2 łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
2 łyżeczki oleju
2 łyżeczki prażonych ziaren sezamu
ryż, wybrany rodzaj sałaty, ssamjang - do podania
PRZYGOTOWANIE
W piekarniku rozgrzanym do 170 stopni podprażamy przez 3-5 minut orzechy. Odstawiamy do ostygnięcia, a następnie drobno je siekamy. Przenosimy do miski, a 1 łyżkę odkładamy do dekoracji.
Jeśli nasze mięso pochodzi z żeberek, to wrzucamy je do blendera i mielimy aż do uzyskania gładkiej konsystencji. Tak przygotowane, przenosimy do miski z orzechami. W przypadku mielonej wołowiny ten krok możemy pominąć i po prostu od razu wymieszać mięso z orzechami. Do pustego kielicha blendera wrzucamy gruszkę, cebulę oraz czosnek i rozdrabniamy aż do uzyskania purée. Dodajemy do mięsa razem z sosem sojowym, miodem, mirinem, olejem sezamowym oraz pieprzem.
Bardzo dokładnie mieszamy wszystko za pomocą dłoni, masując mięso razem z marynatą. Następnie w dłoniach kształtujemy małe pulpeciki, o średnicy około 5 cm. Odkładamy je na tackę, zakrywamy i wstawiamy do lodówki na około 2 godziny.
Po tym czasie na patelni na średnim ogniu rozgrzewamy olej. Pulpeciki smażymy przez 2-3 minuty na każdą stronę aż do uzyskania pięknego złotego koloru. Gotowe odkładamy na talerzyk, a gdy usmażymy już wszystkie polewamy je pozostałością marynaty z patelni.
Ozdabiamy resztą posiekanych orzechów i podajemy podobnie jak bulgogi - kładziemy na liściu sałaty razem z ryżem oraz sosem ssamjang. Oczywiście równie dobrze smakować będą podane po prostu z miseczką ryżu :)