Kto z Was próbował już naszych cudownych placuszków z zieloną cebulką? W naszych serduchach zajęły zaszczytne pierwsze miejsce tuż obok koreańskich placków z cukinią. Zapewne nigdy nie uda nam się wybrać zdecydowanego zwycięzcy, ale nie jest to przecież rzecz najważniejsza w życiu. Zwłaszcza jeśli jesteśmy w stanie nacieszyć nasze żołądki chrupiącymi plackami kusząco pachnącymi olejem sezamowym. Szczęśliwe żołądki to szczęśliwe życie, prawda?
Jeśli tak jak my uważacie, że wyżej wymienione placuszki to najlepsze co może nas spotkać, poczekajcie chwilę, aż opiszemy Wam to co dziś mamy Wam do zaproponowania. Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się bowiem prosta. Smażymy placuszki i traktujemy je trochę jak tortille lub inne tego typu wynalazki. Nie odbierając jednak chwały meksykańskim pobratymcom, co powiecie na to, że nasze tajwańskie nadziewane placuszki wypełnione są cudownie pachnącą wolno gotowaną wołowiną? Na dodatek prawie dosłownie rozpływa się ona w ustach, a jej smak stworzyły takie zacne przyprawy jak anyż, cynamon czy też przyprawa pięciu smaków. Tak właściwie nie potrzeba tu już większej ilości dodatków, aby stworzyć idealną przekąskę.
Na Tajwanie takie nadziewane placuszki sprzedawane są oczywiście jako tzw. street food i często traktowane są jako xiao yieh czyli nocna przekąska. My być może wieczorami stapiamy się w jedność z kocem i książką (lub netflixem..), ale pomyślcie jak miło by było przespacerować się z najbliższymi Wam osobami pośród miliona nęcących nas z każdej strony zapachów i w ten sposób odstresować się po całym zabieganym dniu zapchanym samymi ważnymi zadaniami. Na nasze ucho brzmi trochę urlopowo. U nas jednak ze świecą szukać tętniących życiem uliczek z jedzeniem w przystępnych cenach. Jedynym wyjściem jest więc samodzielnie odtworzenie chociaż małego wycinka tego niepowtarzalnego klimatu!
Miło jest nam więc przyjść Wam z pomocą i podrzucić ten przepis. Mamy nadzieję, że szybciutko go wykorzystacie w swoich kulinarnych podróżach. Być może traficie też do czyjegoś serca prosto przez żołądek. Być może to tylko powiedzenie, ale ma w sobie sporą dawkę prawdopodobieństwa. Spróbujcie tylko tych placków, a uwierzycie!
SKŁADNIKI
na mięso:
1,5 kg wołowiny
1 cebula, pokrojona w ćwiartki
5 ząbków czosnku
ok. 2 cm kawałek świeżego imbiru, pokrojonego w plasterki
zielona cebulka, pokrojona na większe części
2 marchewki, pokrojone w plasterki
1 biała rzodkiew, pokrojona w plasterki
1/2 kubka sosu sojowego
1/2 kubka pasty sojowej (miso lub doenjiang)
1/4 kubka pasty pomidorowej
1 łyżka ciemnego cukru
2 łyżki białego cukru
1/2 łyżeczki przyprawy pięciu smaków
6 kubków wody
szczypta soli oraz białego pieprzu
inne przyprawy:
1 gwiazdka anyżu
1 laska cynamonu
2 listki laurowe
2 suszone papryczki chili
2 łyżeczki ziaren kopru włoskiego
1 łyżeczka czarnego pieprzu w ziarnach
1 łyżeczka ziaren kuminu
1 łyżeczka ziaren kolendry
na sos:
3 łyżki sosu hoisin
3 łyżki sosu ostrygowego
1 i 1/2 łyżki sosu sojowego
1 i 1/2 łyżki miodu
3/4 łyżki octu ryżowego
1 łyżka wody
dodatkowo:
2 ogórki, posiekane w paseczki
8 placków cōngyóubǐng z tego przepisu
PRZYGOTOWANIE
W sporym garnku łączymy ze sobą wszystkie składniki na mięso. Wszystko dokładnie mieszamy. Wszystkie składniki z sekcji "inne przyprawy" wrzucamy do zaparzacza do herbaty lub robimy mały pakunek z gazy do którego pakujemy te wszystkie składniki. Tak przygotowaną paczuszkę wrzucamy do garnka. Gotujemy najpierw na wysokim ogniu aż do momentu wrzenia. Po tym czasie przykrywamy i zmniejszamy ogień na niski. Gotujemy tak przez około 2 godziny lub do momentu gdy mięso będzie miękkie. Gotowe mięso wyławiamy z sosu i odstawiamy do ostygnięcia.
W międzyczasie przygotowujemy placki z zielonej cebulki według tego przepisu.
Łączymy też wszystkie składniki na sos w misce. Odstawiamy.
Każdy placuszek smarujemy sporą ilością sosu. Na wierzch kładziemy cienko pokrojone mięso oraz ogórka, a na całość znów kładziemy sos. Tak przygotowane placki ostrożnie zwijamy w ruloniki.
Podajemy z dodatkową ilością sosu (gdyby komuś było go jeszcze mało :))
Smacznego!