Pogoda troszkę w kratkę w te piękne wakacje. Nie wiem jak, Wy ale dla nas nagłe zmiany z 31 do 18 są ciężkie do zaakceptowania. Jak to się mawia – starość nie radość ;) W takie chwile potrzebny jest szybki i niezawodny przepis. Taki, który przyrządzimy bez zbytnich przygotowań. Na ratunek przychodzi nam dziś nasza ukochana Japonia! Znacie yakisoba (焼きそば)? Jeśli nie, to zaraz poznacie! Co do niezawodności tego przepisu.. przygotowywałyśmy go dwa razy. Pierwszy był naszą małą klęską, ale ten jest już wymuskany i otrzymał pozytywną opinię naszych kubków smakowych.
Jak powtarzamy przy okazji wielu przepisów z kraju wiśni i sake – nie ma to jak porządna wariacja na temat potrawy w wersji japońskiej. Przypomnieć tu można chociażby nasz ukochany tantanmen, który zresztą swymi korzeniami sięga też do tego samego kraju co yakisoba. Tym razem Japończycy zabrali się za chiński chow mein, dodając oczywiście swoje trzy lub nawet cztery grosze (lub też jeny). Ten smażony makaron powstał około roku 1950, po II wojnie światowej. Jako że mąka i wszelkie jej półprodukty były wówczas niezwykle drogie, aby dodać trochę wizualnego rozmiaru tej potrawie wkrajano do niej kapustę. Od razu nabierała ona pojemności! Kapusta była też zdecydowanie tańsza od mącznych dodatków. No i jak też wiadomo kapusta po prostu daje radę (zwłaszcza w kuchni japońskiej). Jej dodatek miał jednak jeden mały minus, który wpływał na smak i jakość potrawy. Duża zawartość wody w warzywie rozrzedzała smak soli i sosu sojowego, którym potrawa ta w początkowej fazie była doprawiana. Nie był to jednak problem dla Japończyków, mieli bowiem pod ręką sos idealny, który ratuje każdą beznadziejną sytuację. Piszemy tu o sosie Worcestershire, który wyjątkowo często przewija się w potrawach z tego kraju. Dziś używa się różnych mieszanek lub – tak jak w tym wypadku – sosu, którym niektórzy polewają prawie wszystko. Sos tonkatsu bull-dog poleca się po stokroć ;)
Soba w tym wypadku nie oznacza, że do wykonania tej potrawy używa się makaronu soba. Makaron w tej potrawie nie jest makaronem gryczanym, a pszennym. Prosimy więc Was bardzo uprzejmie, abyście nie wrzucali tutaj kupionego w markecie makaronu gryczanego soba. Używany jest tu makaron nazywany w Japonii chūka soba (中華そば) czyli makaron chiński w stylu makaronu do rāmen. My użyłyśmy właśnie takiego i Wam polecamy to samo. Makarony te najczęściej są już porcjowane i taka jedna paczuszka nie powinna przekroczyć ceny 3 zł. Zaopatrzeni w sos oraz makaron możecie spokojnie zabrać się za szybciutkie smażenie. No i oczywiście pałaszowanie :)
4 opakowania makaronu ramen 1 cebula, posiekana w grubsze piórka 1 marchewka, posiekana w paski 2-3 świeże lub suszone grzyby shiitake (suszone po namoczeniu), posiekana w paski 1-2 liście białej kapusty, pokrojone w większe kawałki ok. 200 g bekonu lub schabu, pokrojonego w cienkie plastry na sos: 3 łyżki sosu tonkatsu (jeśli nie posiadacie gotowego to zapraszamy tutaj) 1,5 łyżki sosu ostrygowego 1 łyżeczka sosu rybnego oprócz tego: olej do smażenia aonori, imbir beni shōga do podania (opcjonalnie) Makaron przygotowujemy według instrukcji na opakowaniu. Odstawiamy. Na rozgrzaną patelnię wlewamy około łyżkę oleju i smażymy na nim cebulę, na średnim ogniu. Gdy się zeszkli dorzucamy wybrane mięso. Smażymy dalej cały czas mieszając. Gdy mięso będzie zarumienione dodajemy kapustę, marchewkę oraz grzyby shiitake. Smażymy dalej aż warzywa będą troszkę podsmażone, jednak nie przesadnie miękkie. Odstawiamy z patelni. Kolejną łyżkę oleju rozgrzewamy na tej samej patelni. Wrzucamy na niego makaron i podsmażamy cały czas mieszając aby nic się nie przypaliło. Gdy kluski będą w całości oblepione olejem wrzucamy wcześniej przygotowane warzywa i mięso. Dolewamy sos i dokładnie wszystko ze sobą mieszamy. Rozdzielamy pomiędzy talerze i podajemy razem z imbirem beni shōga, posypane szczodrze aonori. Jeśli lubimy, yakisoba można też podać z usmażonym jajkiem sadzonym. Smacznego!SKŁADNIKI
PRZYGOTOWANIE