Postanowiłyśmy zabrać się wreszcie za porządne chińskie char siu. W końcu na naszych łamach posiadamy jedynie zjaponizowaną jego wersję, używaną jednak głównie jako dodatek do rāmen. Pomimo tego, że dla nas równie dobrze sprawdzała się też w innych odsłonach, to jednak brakowało nam troszkę tej chińskiej wersji. Żeby więc oczyścić trochę swe zszargane tym brakiem dusze, podajemy Wam dziś przepis na nieco uproszczoną wersję tego kantońskiego klasyka. Dlaczego uproszczoną? Zaraz Wam wszystko opowiemy..
Zacznijmy jednak od krótkiego opisu czym tak właściwie to char siu jest. Nie rozwlekając się zbytnio jest to po prostu sposób na przyrządzanie mięsa pochodzący z rejonu Kantonu. Potrawa ta zaliczana jest do kategorii siu mei (燒味), czyli mięs pieczonych na rożnie nad otwartym ogniem. Nazwa po małej sekcji składa się z dwóch słów. Cha (叉) oznacza widelec, a siu (燒) to pieczenie. Tradycyjnie bowiem tak przygotowywane mięso nabijane jest na długie widelce, które następnie umieszczane są nad ogniem. Jak możecie się spodziewać, my zrezygnowałyśmy z tak dosłownej realizacji tego przepisu, co zresztą czyni obecnie większość domostw pragnących cieszyć się tym przysmakiem :)
Dziś w przypadku tej potrawy używa się zwykle pięknego kawałka soczystej wieprzowiny. Według historyków jednak dawniej przygotowywano w ten sposób praktycznie każdy rodzaj mięsa. Zakładając oczywiście, że marynowany był w odpowiedniej marynacie. Jest ona jednak tak dobra, że chętnie wypróbowałybyśmy jak smakuje z innym rodzajem mięsiwa.
Jak już przy marynacie jesteśmy.. Oryginalnie aby uzyskać charakterystyczny dla tej potrawy czerwony odcień do marynaty dodawany jest specjalny składnik. Jest nim albo czerwone fermentowane tofu albo czerwony fermentowany ryż. Obydwa te składniki są praktycznie niemożliwe do dostania (szukałyśmy i jedyne co znalazłyśmy to kapsułki do suplementacji organizmu), trzeba więc ratować się w inny sposób. Podobnie jak cudowna Elaine z bloga chinasichuanfood nasze mięso wstawiłyśmy do mieszanki sosu hoisin z innymi składnikami. Efekt może mniej spektakularny, jeśli o aspekty wizualne chodzi, jednak smakowo jest po prostu idealnie! A porady Elaine już nie raz nas uratowały.
Char siu najchętniej podawane jest jako dodatek do makaronu, ryżu lub jako nadzienie do wspaniałych bułeczek bao. W tajemnicy zdradzimy Wam, że mamy dla Was kolejny pomysł na to, jak wykorzystać tak cudownie przygotowane mięso. Niedługo się nim z Wami podzielimy!
500 g polędwicy wieprzowej na marynatę: 1/4 kubka sosu hoisin 1 łyżka sosu sojowego 1 łyżka sosu ostrygowego 2 łyżki wina Shaoxing lub dry sherry 2 łyżki cukru lub miodu 1 łyżeczka przyprawy pięć smaków (lub więcej) Kawałek polędwicy dzielimy na pół i umieszczamy w żaroodpornym naczyniu. W osobnej misce łączymy ze sobą wszystkie składniki na marynatę. Polewamy nią mięso, dokładnie je nią otulając. Przykrywamy i pozostawiamy w lodówce na co najmniej 2 godziny. Po tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni. Mięso umieszczamy na kracie lub ruszcie pod nim umieszczając żaroodporne naczynie. Smażymy przez około 20 minut w połowie obracając mięso aby równo się zarumieniło. Wyciągamy z piekarnika i podajemy z ryżem lub jako dodatek do innych potraw.SKŁADNIKI
PRZYGOTOWANIE