Dziś powoli myślimy już o tych dniach w które deszcz będzie trzymał nas w domu bez możliwości (lub chęci) ucieczki. Takich dniach, kiedy można bez wyrzutów sumienia wpełznąć pod ciepły kocyk, rozkoszować się ulubioną książką i filmem.. no i przegryzać potrawy, które powstały chyba specjalnie na takie okazje. My należymy do tej części populacji, która jesień kocha całym serduchem! Placki z fasoli mung bindaetteok, które dziś Wam dumnie przynosimy dodają uroku nie tylko deszczowym popołudniom, choć według nas właśnie teraz smakują najlepiej.
Obecnie w Korei zjadane są one również przy okazji różnorodnych świątecznych okazji. Dawno temu ich odświętne przeznaczenie nie było jednak aż tak oczywiste. Kiedyś nazywano je binja tteok gdzie binja znaczy „ubogi”. Pod taką też nazwą znajdują się w książce kucharskiej z 1670 roku, czyli „Eumshik Dimibang”. Do dziś zresztą traktowane są jako świetny wybór kulinarny, gdy nie ma się zbyt dużo pieniędzy w kieszeni (o czym nawet wspomina się w piosenkach czy też wierszach). Oczywiście gdy na wierzch kładziono smakowite mięsne kąski, placki te znajdowały swoje miejsce również na bogatszych stołach. Najbardziej jednak podstawowa ich wersja, bez żadnych zbędnych dodatków była chętnie zjadana przez uboższe rodziny. Nie była to oczywiście żadna strata, bo placki te same w sobie są wyjątkowo smaczne i bardzo skutecznie zapełniają żołądki. Tak skutecznie, że podczas panowania dynastii Joseon to właśnie te placki rozdawane były przez bogatsze rodziny biednym oraz głodującym.
Dziś placki te zdecydowanie przebiły się do serc szerszej publiczności zmieniając też nieznacznie swoją nazwę. Przedrostek binja dziś zastępuje bindae oznaczające „szanowych gości”. No i na stołach dla szanownych gości znajdują one swoje miejsce. Jak wiadomo kochamy wszelkiego rodzaju koreańskie placuszki, ale te są naprawdę wyjątkowe. Być może ich sekretem jest ciasto, a może są to wszystkie dodatki dumnie wieńczące to kulinarne dzieło. Ciasto w głównej mierze składa się z mielonej fasoli mung, która ceniona jest między innymi za niezwykle wysoką zawartość białka oraz innych składników odżywczych. Dorzućcie do tego pyszne kimchi, aromatyczny czosnek, mięso (które oczywiście można pominąć) .. Po prostu Korea w swoim najlepszym wydaniu :)
1,5 kubka łamanej, łuskanej fasoli mung 3 łyżki "soku" z kimchi 3/4 kubka kimchi, posiekanego 1/4 kubka mąki z ryżu kleistego (lub mąki pszennej 120 g mielonej wołowiny 4 łyżeczki sosu sojowego 1/2 łyżeczki soli 3 ząbki czosnku, startego 2 cm kawałek świeżego imbiru, startego 1,5 łyżki oleju sezamowego zielona cebulka, posiekana olej do smażenia Fasolę namaczamy w zimnej wodzie przez noc. Odcedzamy i łączymy w blenderze razem z sokiem z kimchi oraz 2/3 kubka wody. Blendujemy aż uzyskamy gęste ciasto. Przenosimy do sporej miski i dodajemy resztę składników - posiekane kimchi, mięso, sos sojowy, sól, czosnek, imbir, olej sezamowy oraz posiekaną zieloną cebulkę. Dokładnie mieszamy. Na patelni rozgrzewamy olej i smażymy na nim mniejsze placki przez około 4 minuty lub do zarumienienia. Odwracamy i smażymy również z drugiej strony. Jeśli macie ochotę, to możecie przed przewróceniem ozdobić wierzch placka plasterkami chili czy też paskami zielonej cebulki. Gdy placki są rumiane z obydwu stron odsączamy je chwilę na ręczniku papierowym, a następnie podajemy razem z sosem do maczania.SKŁADNIKI
PRZYGOTOWANIE