Jak co roku, nadchodzi ten cudowny dzień pełen kalorycznej rozpusty zwany potocznie Tłustym Czwartkiem. Z tej okazji wyszukujemy dla Was pączkowych faworytów prosto z Azji, aby troszkę inaczej świętować tę znamienitą tradycję. Były już tajskie pa thong ko z przepysznym dipem z dodatkiem trawy cytrynowej. Nasze podniebienia radowały również zatopione w słodkim syropie maejakgwa, tak bardzo wyglądem przypominające nasze faworki. Nie możemy też pominąć naszych ukochanych sātā andāgī czyli aromatycznych pączków pochodzących z pięknej Okinawy. W tym roku odwiedzamy natomiast Indie i próbujemy wysmażyć Wam cudowne gulab jamun. Chyba nam wyszło, ale aby się przekonać sami musicie pobawić się w cukierników :)
Nie jest to wiedza stricte naukowa i podparta dowodami nie do obalenia, ale istnieje spora szansa, że gdyby zapytać mieszkańców Indii jaki jest ich ulubiony rodzimy deser to wybraliby właśnie gulab jamun. Te niewielkie słodkie kuleczki towarzyszą im zwykle przy większych świętach, jak i podczas codziennych chwil gdy ochota na słodkie rozrywa nas od środka ;) Pomimo tego, że niezaprzeczalnie kojarzą się z Indiami i były w tym kraju już w średniowieczu, to ich korzenie sięgają podobno innych regionów. Widać bowiem niesamowite podobieństwo do innych słodkości o arabskim rodowodzie o nazwie lokma (lub bardziej oryginalnie Luqmat-Al-Qadi). Najprawdopodobniej przywędrowały więc do Indii wraz z inwazją Mogołów i zadomowiły się tam na dobre.
Jeśli choć trochę nas przypominacie, to zapewne zachwyci Was etymologia nazwy tej potrawy. Gulab wywodzi się od perskiego „gol” (kwiat) oraz „ab” (woda) i nawiązuje do syropu, który najczęściej przygotowywany jest z dodatkiem wody różanej. Jamun to natomiast rodzaj jagody nasiennej, która swoim kształtem i wielkością bardzo przypomina te słodkości.
Natrafić można na różne odmiany gulab jamun. Te prezentowane dziś przez nas to chyba ich najbardziej znana odsłona, ale na przykład ich koledzy z Rajastanu gotowani są nie w syropie, a w sosie na bazie pomidorów oraz orzechów. Poprzez dodanie cukru do ciasta ich kuzyni o nazwie kala jamun uzyskują o wiele bardziej spieczoną i brązową skórkę. Nam na razie zdecydowanie wystarczy zamoczenie ich w słodkim syropie – same w sobie są już całkiem niezłą bombą kaloryczną. Żyje się jednak raz, a i Tłusty Czwartek mamy tylko raz w roku :)
na gulab jamun: 40 g mąki pszennej 130 g mleka w proszku 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia 1 łyżeczka mielonego kardamonu 1 łyżka roztopionego masła 110 ml śmietanki kremówki na syrop: 2 kubki cukru 2 kubki wody 2-4 ziarna kardamonu 1 łyżeczka soku z cytryny 1 łyżeczka wody różanej olej do smażenia Przygotowujemy syrop. W garnuszku łączymy razem wodę, cukier oraz ziarna kardamonu i podgrzewamy razem aż do rozpuszczenia cukru. Gotowy syrop ściągamy z gazu i dodajemy do niego sok z cytryny oraz wodę różaną. Sok z cytryny zapobiegnie krystalizacji cukru. Odstawiamy aby trochę przestygł. Mąkę przesiewamy do miski. Dodajemy do niej mleko w proszku, proszek do pieczenia, kardamon oraz masło. Mieszamy razem w międzyczasie powoli dolewając śmietankę. Ugniatamy aż do uzyskania konsystencji ciasta. Odrywamy niewielkie kawałki i formujemy z nich niewielkie kuleczki. Odkładamy je na tackę lub talerzyk w międzyczasie podgrzewając olej do smażenia. Kiedy olej jest już gorący zmniejszamy ogień i zaczynamy smażyć na nim gulab jamun. Podczas smażenia przemieszczamy kuleczki za pomocą łyżki lub cedzaka aby zbrązowiły się z każdej strony. Gdy osiągniemy brązowy kolor wyławiamy je i odsączamy nadmiar oleju na ręczniku papierowym. Gotowe gulab jamun wrzucamy do wcześniej przygotowanego syropu i odstawiamy na 3 godziny lub na noc aby nasiąkły syropem. Podajemy na zimno lub delikatnie podgrzane. Smacznego!SKŁADNIKI
PRZYGOTOWANIE