Wiemy, że upały na zewnątrz nie sprzyjają staniu nad rozgrzanymi garnkami. Ale może dla tej potrawy znajdziecie jakiś mniej gorący dzień. Lub włączycie mocny wiatrak? Zdecydowanie jest za co ponieść ofiarę, bo nagroda jest wybitna. A jest nią tempura! Zapraszamy Was do spróbowania swoich sił ze znanym i kochanym chrupiącym cudem! Gotowi?
Tempurę pewnie wszyscy kojarzycie, ale przypomnimy tylko, że jest to japońskie smażone danie, w którym różnorodne składniki pokrywane są delikatnym ciastem, a następnie smażone na głębokim tłuszczu. Można jeść ją tak po prostu z prostym sosem lub też ozdobić nią na przykład miseczkę ryżu lub makaronu.
Kwestią sporną są korzenie samej nazwy. Być może są one portugalskie, być może hiszpańskie albo włoskie? Niektórzy natomiast twierdzą, że nazwę tę stworzył pisarz Santō Kyōden pomagając w ten sposób sprzedawcy smażonych ryb. Szukał on bardziej chwytliwej i wyjątkowej nazwy dla swojego specjału. To proste słowo wyszło z bardziej skomplikowanych i wymyślnych rozmyślań, w których pojawia się nawet rōnin. Końcówka „fura” odnosi się natomiast do glutenu oblepiającego smażoną w ten sposób rybę.
Słownik pojęć kulinarnych z XVIII wieku podaje, że na samym początku tempurą nazywano potrawę, w której smażona ryba podawana była w bulionie na bazie dashi i sosu sojowego (z dodatkiem cebulki oraz daikon oczywiście). Z czasem jednak znaczenie tego terminu ewoluowało. Najpierw rozszerzyło się do innych ingrediencji serwowanych w ten sposób, aż do momentu w którym zaczęło oznaczać to, czym tempura jest dziś.
Pierwszy przepis znaleźć możemy w książce kulinarnej z 1748 roku i mniej więcej w tym czasie tempura stała się popularna jako przekąska sprzedawana w ulicznych straganach. Podawano ją nabitą na patyczki i łatwą do schrupania bez używania pałeczek i na stojąco. Była jedzeniem dla ludzi mniej zamożnych, ale w XIX wieku odkryto jej potencjał i zaczęto podawać ją w restauracjach dla – jak można to delikatnie określić – bardziej majętnych. Na szczęście nie zmniejszyło to jej popularności. Trzeba bowiem przyznać, że wszystko smakuje lepiej gdy jest tempurą!
Tempurę smażyć można na każdym oleju roślinnym choć najlepsze rezultaty daje olej sezamowy. Na nasze warunki jednak najlepiej sprawdzi się olej rzepakowy (który zresztą podawany jest jako drugi najlepszy wybór do smażenia). Płynne złoto jakim jest olej sezamowy pozostawmy natomiast do innych kulinarnych przygód. Zwłaszcza w cieniu panującej nam obecnie inflacji.
Ciasto na tempurę czyli koromo robi się dodając rozbełtane jajko do wody, a następnie mieszając je z mąką. Bardzo poetycko porównuje się je do koca otulającego składnik tak delikatnie, że widać dokładnie co pod nim jest skryte. Tak też ma wyglądać panierka. Delikatnie i chrupiąco. Osiąga się to poprzez niezbyt dokładnie mieszanie mąki oraz użycie zimnej wody (nawet z dodatkiem lodu). Idealna temperatura smażenia to 175 stopni. Najlepiej mieć termometr i sprawdzać, ale nam i bez niego udawało się usmażyć całkiem zgrabną tempurę.
na ciasto: 2 żółtka jajek 2 kubki zimnej wody 1/4 kubka kostek lodu 2 kubki mąki pszennej na sos do tempury: 1 kubek dashi 1/4 kubka sosu sojowego 1/4 kubka mirinu starty imbir lub biała rzodkiew oprócz tego: wybrane składniki, takie jak: krewetki, grzyby (np. shimeji), dynia, bakłażan, batat itp. mąka do oprószenia składników olej do smażenia Ciasto przygotowujemy w momencie, gdy jesteśmy już gotowi do smażenia. Nie może leżeć! Przygotowujemy nasze składniki. Krewetki obieramy, a następnie nacinamy od spodu i delikatnie rozprostowujemy*. Warzywa kroimy na kawałki, które łatwo będzie nam złapać pałeczkami. Jeśli używamy grzybów shimeji to delikatnie je rozdzieramy na mniejsze cząstki. Przyrządzamy też sos. W garnuszku łączymy ze sobą dashi, sos sojowy oraz mirin. Gotujemy na średnim ogniu. Doprowadzamy do wrzenia i ściągamy. Starty imbir lub rzodkiew podajemy obok sosu. Łączymy gdy jesteśmy gotowi do jedzenia. W międzyczasie rozgrzewamy olej i przygotowujemy swoje stanowisko do smażenia. Żółtka łączymy z wodą i rozbełtujemy aż do połączenia. Dorzucamy kostki lodu. Gdy jesteśmy gotowi do smażenia wtedy do tej mikstury dorzucamy mąkę. Nie mieszamy bardzo dokładnie - w cieście zdecydowanie mogą być grudki oraz bryłki. Ma w konsystencji przypominać śmietankę. Przez zbyt dokładne zmieszanie uaktywnimy w mące gluten przez co ciasto stanie się mniej chrupiące. Składniki delikatnie maczamy w mące, a następnie w cieście. Wrzucamy na rozgrzany olej i smażymy. Twardsze warzywa smażymy przez około 3 minuty natomiast te miękkie 2 minuty. Krewetki potrzebują 3 minut. Staramy się smażyć w mniejszych porcjach, żeby nie zmniejszyć w drastyczny sposób temperatury oleju. Idealna temperatura to 175 stopni. Jeśli nie macie termometru temperaturę sprawdzić możecie wrzucając na olej kilka kropli ciasta. Jeśli opadnie ono na dno a potem szybko wróci do góry oznacza to, że olej ma odpowiednią do smażenia temperaturę. Usmażone składniki odsączamy z tłuszczu na ręczniku lub kratce. Podajemy z sosem. * Tutaj macie świetną instrukcję: https://www.justonecookbook.com/how-to-prepare-shrimp-for-shrimp-tempura-ebi-fry/SKŁADNIKI
PRZYGOTOWANIE
UWAGI